Rowerem nad Odrą i Nysą Łużycką
Oder-Neiße-Radweg – szlak dla wygodnych

Wycieczka rowerowa wzdłuż Odry, a tym samym wzdłuż zachodniej granicy Polski to dobry, jeśli nie idealny pomysł na pierwszą dłuższą rowerową eskapadę dla początkujących sakwiarzy. Nasi sąsiedzi, znani z pragmatyzmu i dobrych trwałych rozwiązań, stworzyli profesjonalną trasę rowerową po swojej stronie Odry. I tą właśnie ich stroną należy podróżować. Nie tylko będziemy poruszać się wygodną asfaltową ścieżką, pociągniętą wzdłuż rzecznych wałów, ale także zapomnimy o ruchu samochodowym i nacieszymy oczy pięknym krajobrazem. Oder-Neiße-Radweg, jak z niemiecka zwie się nasz szlak jest do tego świetnie oznakowany. Prawdę mówiąc, nie potrzeba żadnej mapy, by się nim poruszać, zgubić się tam nie da. A kończąc tę moją laurkę dla odrzańskiego szlaku dodam tylko, że podróżując nim, zwiedzicie nie bardzo znane, a urokliwe zakątki wschodniej Brandenburgii.

Kostrzyn – miasto, którego już nie ma

Ale zanim opowiemy o ciekawostkach turystycznych wschodnich Niemiec, zastaniemy jeszcze w Polsce i zatrzymamy się na chwilę w Kostrzynie nad Odrą. Miasto znane z rockowego festiwalu niegdyś nazywanego Woodstockiem, dziś promowanemu pod nazwą „Pol’and Rock” to nie tylko synonim wakacyjnej muzycznej imprezy. To także historyczne miasto, które… nie istnieje. Pod koniec II Wojny Światowej, miasto zostało zamienione w twierdzę i jako „brama do Berlina” zaciekle bronione przez Niemców przed Sowietami. W wyniku ciężkich walk zostało w 95% zmiecione z powierzchni ziemi. Odbudowano je kawałek dalej od dawnego centrum. A tereny starego miasta do dziś pozostawiono w stanie, w jakim zostawiła je wojna. Gruz porośnięty roślinami, resztki bruku i szczątki schodów. Spacer nieistniejącymi ulicami to dziwne przeżycie. Choć do dzisiaj przyroda pochłonęła w większości obszar starego miasta, nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądało zanim zniszczyła je wojna.

F jak Frankfurt i Forst

Jadąc na południe od Kostrzyna dotrzemy dość szybko do Frankfurtu nad Odrą. To średnie niemieckie miasto, które warto objechać rowerem. W starej części można zatrzymać się przy Kościele Mariackim i Ratuszu i zrobić ładne zdjęcia. Można skoczyć też nad rzekę i rzucić okiem na rozciągające się na przeciwległym brzegu polskie Słubice.

Jadąc dalej naszym szlakiem, nawet nie zauważymy jak Odra zamieni się w Nysę Łużycką, a my dotrzemy do Forst. To mała mieścina, która kryje jeden z największych ogrodów różanych w Europie. Wstęp do niego jest płaty, ale zdecydowanie warty 5 euro. Po przekroczeniu ogrodowej bramy naszym oczom ukażą się zadbane rabatki, eleganckie aleje i przede wszystkim morze róż w różnych kolorach i odmianach. Niektóre pachą jak cytrynowe ciasto, inne cieszą oko wyjątkowym odcieniem różu, jeszcze inne osiągają wyjątkowe rozmiary. Spacer po parku to nie tylko uczta kolorów i zapachów, to też chwila wytchnienia dla zmęczonych rowerzystów.

Park Mużakowski w letnim wydaniu

Jedziemy na południe. A tam czeka na nas kolejna wyjątkowa atrakcja. Park Mużakowski znany chyba lepiej wśród Niemców niż Polaków, to wyjątkowa perełka na trasie. Nie bez powodu został wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. Jest to piękny kompleks parkowy w stylu angielskim rozciągający się na pograniczu polsko-niemieckim. Podziwiać tam możemy wyjątkowy kunszt architektoniczno-ogrodniczy książąt pruskich z ich rezydencją na czele. Wizyta w parku to prawdziwa uczta dla wszystkich zmysłów. Warto zwłaszcza wiosną i latem.

Powyższe atrakcje to naszym zdaniem najciekawsze miejsca do zobaczenia na północnym odcinku rowerowego szlaku wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. W następnym tygodniu opiszemy nasze wrażenia z części południowej. Już wkrótce Bądźcie czujni!
Poprzedni wpis znajdziecie tu…
1 Odpowiedź
[…] O innych etapach wyprawy przeczytacie tu… i tu… […]