Suwałki, Hańcza i Puszcza Romnicka – Majówka Dzika 2018
Przygody start
Suwalszczyzna, zwana medialnie „polskim biegunem zimna” to ciągle jeszcze mało odwiedzana okolica Polski, a już z pewnością przed rozpoczęciem letniego sezonu. Do serca Mazur stamtąd ciągle daleko, pogoda, na co wskazuje przydomek, nie zachwyca, a zabytkowych miast poza Suwałkami nie uświadczymy. Co więc robić w takim odległym zakątku Europy? Może jedynie fani nurkowania chętniej wybiorą tę destynację, gdyż czeka tu na nich najgłębsze w Polsce jezioro. Pozwala ono na zanurzenia sięgające nawet 100 metrów!

Nas jednak nie nurkowa przygoda zaciągnęła w te tereny. Majówkę zaczęliśmy w Suwałkach z dwóch powodów. Pierwszym, dość oczywistym, była chęć zamknięcia północnej granicy Polski przejechanej na rowerze (pierwszą część na odcinku Świnoujście-Gdańsk robiliśmy w lecie 2015). W drugiej kolejności chcieliśmy poznać gęste lasy Puszczy Romnickiej i dotrzeć do punktu styku trzech państw: Polski, Liwty i Rosji. Brzmi coraz ciekawiej?
Dojazd do Suwałk z drugiego końca Polski to zawsze przygoda sama w sobie. My zaserwowaliśmy ją sobie pociągiem TLK, który za nieduże pieniądze przewiózł nas i nasze rowery na odległe Podlasie. Nieduże za to z pewnością nie były tłumy, które wybierały się na majówkę w różne zakątki wschodniej Polski. 9-godzinne egzystowanie w ośmioosobowym przedziale wymęczyło nas równie mocno, co całodzienne pedałowanie. Kiedy o godz. 13 wysypaliśmy się (bo wyjściem trudno by nazwać to wydarzenie) z pociągu na suwalskiej stacji odetchnęliśmy z ulgą świeżym północnym powietrzem. Głodni, jak rasowi turyści, w pierszej kolejności udaliśmy się na posiłek. Dopiero o 14.30 wsiedliśmy na rowery.

Co oferuje Suwalszczyzna?
Okolice Suwałk to wymarzona kraina dla cyklistów. Poza popularnym Green Velo Suwałki oplatają krótsze i dłuższe lokalne szlaki turystyczne, które pozwolą nam na przyjemną eksplorację okolicy. Warto zatrzymać się tu na dłużej i skorzystać z bogatej oferty noclegowej. Region obfituje w lasy i jeziora, które może nie są tak duże jak te mazurskie, jednak zachowane w swoim dzikim klimacie ukazują nam autentyczne piękno pojezierza. Sama Hańcza warta jest bliższej uwagi, zwłaszcza miłośników plażowania.

Będąc w północnej części Podlasia nie można nie pojechać na Trójstyk, czyli wspomniany wcześniej punkt przecięcia granic trzech państw. Dojedziemy tam szlakiem Green Velo, a przy atrakcji znajdziemy też punkt odpoczynkowy. Sam punkt graniczny jest zaznaczony słupkiem z oznaczeniem państw i kierunkami w których się rozciągają. Jadąc na trójstyk od Suwałk mijać będziemy małe urocze wioski, gdzie czas płynie wolniej, a rytm roku wyznaczają bociany, mieszkające na co drugim słupie telegraficznym. Nie unikniemy zapachów z obory, które rekompensować będzie choćby krajobraz pól upstrzonych wierzbami pochylającymi się nad strumykiem.
A kiedy już dotrzemy na ten swoisty koniec Polski, to rzut bertem będziemy mieć do Puszczy Romnickiej. Dużego Parku Krajobrazowego utworzonego na terenie Polski i Litwy. Puszcza odznacza się bogatą florą, przypominającą nieco tajgę (duża przewaga drzew iglastych, głównie świerków) oraz szeroko występującą zwierzyną. Możemy spotkać tu dziki, sarny, lisy ale też borsuki, bobry, czaple czy cietrzewie. Nam nie udało się spotkać oko w oko z żadnym zwierzakiem, choć pod wieczór słyszeliśmy pohuiwania sów i krzyki kormoranów. Znaleźliśmy też ślady aktywnego bytowania dzików.

Już przebywanie w gęstym lesie, z dala od ludzi, w ciszy uświetnianej tylko śpiewem chóru ptaków pozwoliło nam po raz pierwszy na tej wyprawie odetchnąć pełną piersią i uspokoić umysł zmęczony miejskim życiem. Dzik wesoło podskakiwał na sakwie, pogoda dopisywała, nogi same niosły nas dalej. Już nie mogliśmy się doczekać, co przyniesie nam następny dzień i dojazd na Mazury.